Siedzę w którymś kolejnym rzędzie w wytwórni filmowej. Nie sądzę, żeby dzisiejsze wytwórnie tak wyglądały. Widzę przestarzałe projektory, taśmy, przeźrocza i czuję dużo kurzu. Jakaś osoba montuje filmy, następnie je nagrywa na taśmach VHS, oprawia i przygotowuje do dystrybucji. Wiem, że przyśniło mi się ok 10-ciu takich zmontowanych filmów. Każdy z nich dotyczył innej osoby, które na początku nie były przeze mnie rozpoznawalne, jednak potem dostrzegałem swoich znajomych, rodzinę. W miarę postępu zauważam także, że jakość tego nagrania zależy od nośnika. Jakość nie odnosiła się jedynie do czystości obrazu i dźwięku ale również do zawartości i tematyki. Czyli im gorszy nośnik, na którym miało zostać uwiecznione nagranie tym gorsze i mniej ciekawe oraz z fatalniejszym zakończeniem. Tematyka tych filmów dotyczy biografii poszczególnych osób. Szkoda, że nie pamiętam tak dokładnie tych filmów w moim śnie, pamiętam natomiast, jak oglądam to samo życie z perspektywy 2-ch różnych osób, przeraża mnie to jak różnie te życia mogą być postrzegane w zależności od punktu widzenia i przedstawienia w materiale. Epogeum tego snu pojawia się bardzo nieoczekiwanie. Na moich oczach widzę jak montażysta bierze do obróbki moje życie. Mam poważne obawy co do efektu tego montażu ponieważ do jego rąk trafia stara kaseta VHS, która kilkakrotnie była juz nagrywana a miejscami była bardzo pogięta taśma.
Miał powstać film obrazujący moje życie i chciałem mu się przyjrzeć, przerażenie jakie mnie ogarnęło, kiedy widziałem na co się zapowiada jednak wygrało. Obudziłem się.
Bardzo ciekawy sen. Skojarzył mi się z doznaniami ludzi podczas śmierci klinicznej, którzy wspominają jak wyświetlał im się film z własnego życia. Wytwórnia filmowa z Twojego snu to jakby sąd ostateczny. Czyżby montażystą był sam Bóg, który ocenie poddaje nasze życie a efektem jest osąd w postaci kasety VHS ?
OdpowiedzUsuńNie chciałem tego pisać wprost, jednak też to tak odczuwam. Mam wrażenie, że czasami nasze życie faktycznie zapisywane jest na słabej jakości taśmie, jednak nie znaczy to, że film jest bez wartości.
OdpowiedzUsuń