Kolejny dziwny sen pod tytułem "walka z siłami zła". Widziałem jeden epizod - węża, czarnego, śliskiego, dużego i grubego. Wąż ten ciągle wił się i wykazywał się dużą agresywnością. Widać było, że szukał kłótni i chciał w przypadkowych ludziach wywołać złość. O dziwo nie bałem się go. Nie widziałem czy to ja czy ktoś inny się mu przeciwstawiał ale wąż ten był co chwilę dźgany dzidą po czym tryskała brunatna krew. Ktoś go też próbował ując na lasso twierdząc, że nie da się go zabić a jedynie unieruchomić. Nie odejmowało mu to jednak siły i wciąż stawiał opór. Wąż ten znajdował się pomiędzy dwoma kolumnami jakby na jakimś starożytnym dziedzińcu. Od tyłu jak strażnicy stały jeszcze dwie postacie, czekające aby stawić się za wężem. Postać pierwsza była podobna do wilka lub wielkiego kota, identyczny jak w opisywanym przed dwoma tygodniami śnie "tymczasem w Biesłanie...", pokryty delikatna zieloną mgiełką, pod którą widać było białą sierść i wyraźne kości. Druga postać nie widoczna ale odczuwalna była jej obecność. Czuję, że stała w miejscu w bezruchu. Wciąż po głowie w myśli powtarzałem sobie modlitwę "Aniele Boży", czułem się bezpiecznie jakby ponad tą sytuacją.
Szukałem ciekawego zdjęcia, które mogłoby wspomóc wyobraźnię, tymczasem znalazłem coś jeszcze bardziej ciekawego, chyba się muszę głębiej nad tym tematem zastanowić:
Ilustracja wersów Apokalipsy św. Jana? Te wersety to również pierwsze moje skojarzenie w trakcie czytania Twojego postu
OdpowiedzUsuń