Niewiele pamiętam z wczorajszego i dzisiejszego snu.
Pierwszy przedstawiał mnie jako pracownika na hali montażowej. Było tam dożo stali. Miałem klienta, który potrzebował kupić plastikowa linkę koloru czerwonego. Długo szukałem i pytałem po magazynach. Miałem wrażenie, że wszyscy wiedzą gdzie ja znaleźć ale ukrywają to przede mną. Na końcu okazało się, że leży w kartonie pod moimi nogami. Zdążyłem na umówiony termin załatwić co trzeba.
W drugim śnie pełniłem rolę znajomego Armstronga i pędziłem jak najszybciej na kolarzówce po górskich krajobrazach, po łąkach i po asfaltowych drogach. Czułem się na niej dobrze - wiedziałem, że mam dużo siły i że na pewno gdziekolwiek wiodłaby trasa ja i tak będę pierwszy.
Wrażenia z tych snów bardzo pozytywne, choć szkoda, że takie poszarpane trochę te wspomnienia. Jakoś tak dziwnie się utarło, że to co dobre trudniej zapamiętać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz